Piekielna drużyna!

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 10 maja 2018

10 lat temu Wisła świętowała mistrzostwo Polski.

Latem 2007 roku w Krakowie głowiono się nad tym co zrobić, aby zmazać plamę z sezonu 2006/2007. Jednym z pomysłów włodarzy krakowskiego klubu było zatrudnienie na stanowisku trenera Macieja Skorży.

Młody szkoleniowiec, który miał już w swoim CV pracę przy reprezentacji Polski u Pawła Janasa, udział w fazie grupowej Pucharu UEFA z Amicą Wronki czy zdobycie Pucharu Polski z Groclinem Dyskobolią miał jeden jasny cel: zdobyć dla Wisły mistrzostwo Polski.

Urodzony w Radomiu trener błyskawicznie zabrał się do pracy, a za główny cel swojego działania uznał ponowne zintegrowanie krakowskiego zespołu. Nie zabrakło więc gokartów czy paintballa, ale przede wszystkim nie brakowało jakości piłkarskiej w zespole Białej Gwiazdy.

Skorża zdecydował się nie oddawać do Grodziska Wielkopolskiego mającego za sobą kiepski sezon Marka Zieńczuka. Jak czas pokazał była to jedna z lepszych decyzji Skorży. Zieńczuk jesienią tworzył kapitalny duet skrzydłowych z Kamilem Kosowskim, a przede wszystkim imponował skutecznością strzelając wiele ważnych bramek dla krakowskiego zespołu. Kiedy zimą Kosowskiego zabrakło „Zieniu” nie przestał „szarpać” po lewej stronie i na koniec sezonu został wraz z Adrianem Sikorą z Groclinu wicekrólem strzelców mając na koncie szesnaście bramek.

Koronę najlepszego strzelca ligi założył wtedy Paweł Brożek. Piłkarz, który miał łatkę „wiecznego talentu” dzięki Skorży ustabilizował swoją formę, zaczął regularnie trafiać do bramki rywali i sezon 2007/2008 zakończył z 23 golami. Trener zespołu Białej Gwiazdy wpłynął także na losy drugiego z bliźniaków czyli Piotrka. Ustawił go na pozycji, na której nie widział go wcześniej nikt inny czyli lewej obronie, sprawiając tym samym, że popularny „Pietia” wreszcie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie Białej Gwiazdy a nawet otarł się o reprezentację Polski. Z braćmi Brożkami i Maciejem Skorżą wiąże się jeszcze jedna historia. Kiedy Paweł brał ślub, Wisła grała mecz w Białymstoku. Co zrozumiałe „Broziu” na własny ożenek wolne od trenera dostał. Nie miał jednak zamiaru krakowski szkoleniowiec puszczać na wesele drugiego z braci. Kiedy Paweł mówił przy ołtarzu „Tak”, Piotrek asystował przy golu Radosława Matusiaka na stadionie Jagielloni.

Wiślacy mistrzostwo zdobyli przed… telewizorem. Lech ograł na własnym stadionie Dyskobolię, co uniemożliwiło podopiecznym Jacka Zielińskiego skuteczną pogoń za zespołem Białej Gwiazdy. Dzień później, na tydzień po swoim ślubie dwa gole w derbach zdobył Paweł Brożek, stawiając tym samym kropkę nad i.

10 maja 2008 roku w Krakowie rozegrano mecz 30 kolejki. Wisła zmierzyła się ze spadającym z ligi sosnowieckim Zagłębiem. Była to idealna okazja, aby przypieczętować zdobyty tytuł. Nikt nie wyobrażał sobie, że outsider ligowej tabeli może Wiśle zepsuć ten dzień. Podopieczni Macieja Skorży rozbili Sosnowiczan. Gol Clebera z karnego, dwa trafienie Pawła Brożka i bramka Tomasa Jirsaka sprawiły, że Wisła wygrała 4-0 mecz ostatniej serii rozgrywek i trójkolorowi futboliści mogli ze spokojem odebrać złote medale za mistrzostwo.

Mistrzostwo sprzed dziesięciu lat było wyjątkowe także dla Arkadiusza Głowackiego. „Głowa” od września 2005 roku pełnił funkcję kapitana zespołu, dlatego też krajowy czempionat sprzed dziesięciu lat był pierwszym jego sukcesem z opaską na ręku. Co więcej Głowacki według wielu obserwatorów rozegrał wtedy chyba najlepszy sezon w swojej karierze.

Nietuzinkową postacią tamtej drużyny był także Rafał Boguski. Wracający z wypożyczenia do Bełchatowa zawodnik, strzelił w tamtym sezonie zaledwie trzy gole (w tym jedną w „wyjazdowym” meczu derbowym), ale jawił się jako kreator gry i zawodnik umiejętnie wspierający swoich kolegów.

Kolejny rozdział pięknej historii Naszego Klubu już w niedzielę przy Reymonta…

Do zobaczenia!