3 medale judoków na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Judo – Białystok 2025
Cóż za wieści z Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w Judo – Białystok 2025!...
Już w niedzielę Wisła rozegra ligowy klasyk z Legią Warszawa. Spotkanie to zostanie rozegrane przy komplecie publiczności na trybunach, szykuje nam się więc wielkie święto przy Reymonta.
Odliczając dni, albo nawet i godziny do kolejnego ekstraklasowego szlagieru, warto przypomnieć sobie spotkanie z 6 października 2013 roku. Tego dnia Biała Gwiazda również mierzyła się Wojskowymi, a zmagania obserwował komplet widzów.
W maju 2013 roku Legia po siedmiu latach odzyskała Mistrzostwo Polski. Na drodze do wymarzonej przez Bogusława Leśnodorskiego (ówczesnego prezesa Legii) Ligi Mistrzów stanęła jednak Steua Bukareszt. Na pocieszenie Warszawianom zostały rozgrywki Ligi Europy, gdzie jednak podopiecznym Jana Urbana nie wiodło się najlepiej. Legia przegrała dwa pierwsze mecze (z Lazio i Apollonem) i pomimo pierwszego miejsca w tabeli T-Mobile Ekstraklasy w klubie z Łazienkowskiej odczuwano spory niedosyt. Wisłę z kolei od lipca prowadził Franciszek Smuda. Po kiepskiej wiośnie styl prowadzonej przez niego drużyny wlał w serca kibiców sporo optymizmu. Biała Gwiazda grała bardzo ciekawą dla oka piłkę, a i wyniki były bardzo przyzwoite. Przed meczem z Legią Wisła miała na koncie osiemnaście punktów (cztery zwycięstwa i sześć remisów) i do prowadzącej w tabeli drużyny ze stolicy traciła sześć oczek. Bardzo dużo dał drużynie powrót Pawła Brożka, który po dwóch i pół roku zagranicznych wojaży wrócił do Krakowa. Ponowny debiut w Wiśle zaliczył w trzeciej kolejce we Wrocławiu, a po siedmiu występach miał na koncie pięć goli i ochotę na kolejne trafienia.
Tamten mecz z Legią był wielkim piłkarskim wydarzeniem, ale stał się także świętem całej wiślackiej rodziny. Przed hitowym pojedynkiem zaprezentowano czternaście sekcji Towarzystwa Sportowego, których przedstawiciele defilowali na koronie stadionu, nagradzani aplauzem publiczności. Była to wielka chwila, dla wszystkich tych, którzy niejednokrotnie bezinteresownie i przy braku blasku fleszy pracują na rzecz Wisły przy dyscyplinach nieco mniej popularnych niż futbol. Nie obyło się także bez uroczystego wprowadzenie sztandaru, nie zabrakło przemówień, w tym niebywale wzruszającej przemowy ówczesnego Prezesa TS Wisła, a dzisiaj Prezesa Honorowego czyli Ludwika Miętty-Mikołajewicza. Dodatkowo na trybunach zasiadło prawie dwa tysiące dzieci, które na mecz zaprosili pracownicy TS-u.
Mecz rozpoczął się o godzinie 15:30. Na trybunach zasiadło prawie trzydzieści trzy tysiące widzów, a na pierwszy gwizdek sędziego Szymona Marciniaka Ultra Wisła przygotowała oprawę w iście argentyńskim stylu. Z sektora C i E wyfrunęły serpentyny w barwach klubowych. Co do meczu warto przypomnieć sobie relację prasową z tego spotkania:
Najlepszą wiadomością przed spotkaniem Wisły z Legią dla wszystkich fanów „Białej Gwiazdy”, był na pewno fakt występu od pierwszej minuty Pawła Brożka. Sporym rozczarowaniem natomiast fakt, że zamiast Patryka Małeckiego na lewym skrzydle, katować komplet widzów swą obecnością miał Rafał Boguski. Mecz tej rangi wyzwala jednak we wszystkich zawodnikach dodatkową mobilizację, co mieli pokazać na boisku i jako całość dać radość tak licznie zgromadzonym fanom.
Pierwsze minuty to seria rzutów rożnych wykonywanych przez gości. Wisła szybko się otrząsnęła z tych ataków i ruszyła do przodu, próbując gry kombinacyjnej. W 8. minucie sprytnym, strzałem z rzutu wolnego Miśkiewicza zaskoczyć próbował Brzyski, lecz krakowski bramkarz był na posterunku. W odpowiedzi groźną akcję po błędzie Legionistów wyprowadziła Wisła – niestety było w niej trochę za dużo kombinacji i skończyła się prostą stratą piłki przez Gargułę. Na następnych kilkanaście minut gra przeniosła się do środkowej strefy boiska, gdzie żadna z drużyn nie potrafiła wypracować sobie przewagi. Dopiero w 20. minucie to goście pierwsi ruszyli da ataku. Tuż przed polem karnym znalazło się z piłką dwóch Legionistów i tylko doskonała interwencja Głowackiego zażegnała niebezpieczeństwo. W odpowiedzi świetnym rajdem lewą strona popisał się Bunoza, zagrał piłkę do środka do Brożka, lecz ten popełnił prosty techniczny błąd i trzeba było wracać. Kolejna akcja gości to fatalny błąd Burligi, przez którego w sytuacji sam na sam znalazł się Żyro. Na szczęście dla Wiślaków zamiast strzelać, zawodnik Legii podał piłkę do Miśkiewicza. Tradycyjnie już słabo spisująca się wiślacka pomoc poprzez swoje straty i nieporadność, dawała gościom możliwość przejęcia inicjatywy na boisku i coraz częstszych ataków. Brzyski w 32. minucie był blisko pokonania Miśkiewicza. Gdyby nie interwencja bramkarza, strzał tuż sprzed pola karnego „nożycami”, byłby bramką jego życia. Pięć minut później to Wisła mogła wyjść na prowadzenie. Po rzucie rożnym, Głowacki zgrał piłkę do Brożka, lecz ten nie wykorzystał dobrej sytuacji i wynik nadal pozostawał bez zmian, ale widowisko nabrało trochę atrakcyjności. Do przerwy mecz się kończy wynikiem bezbramkowych i pomimo kilku okazji z obu stron, kibice mogli czuć się lekko rozczarowani jego przebiegiem.
W przerwie trener Smuda nie zdecydował się na żadne zmiany. W 53. minucie Boguski miał szansę zostać bohaterem, gdyby z trzech metrów trafił w bramkę zamiast w poprzeczkę, mógłby ogłosić zakończenie kariery i odejść jako ten co zapewnił zwycięstwo w meczu z Legią. Kolejny raz, dobrym strąceniem piłki po rzucie rożnym popisał się Głowacki w tej sytuacji. Po kwadransie trener Smuda w końcu zdecydował się na zmianę i od razu podwójną. Małecki za Sarkiego i Guerrier za Chrapka. Od tego momentu Wisła zyskała optyczną przewagę i z minuty na minutę jej skrzydła prezentowały się coraz lepiej. Po kwadransie naporów Wisły do głosu doszła Legia. W 72. minucie Głowacki potwierdził, że należy mu się pomnik za ratowanie tyłka ekipie „Białej Gwiazdy”. W 82. minucie pełen stadion dosłownie eksplodował. Doskonałym prostopadłym podaniem Garguła uruchomił Pawła Brożka, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pewnym strzałem dał Wiśle prowadzenie. 33 000 gardeł zaśpiewało „Wisła to jest potęga, Wisła najlepsza jest…”. Legia po stracie bramki ruszyła do odrabiania strat, lecz Wisła mądrze się broniła. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Pinto miał szansę na wyrównanie, lecz na współ jego strzał wybronili Miśkiewicz z Chavezem. W 90. minucie owacje dostał strzelec jedynej bramki w tym meczu Brożek, którego zmienił Stolarski. Jeszcze w doliczonym czasie gry Guerrier był bliski podwyższenia wyniku, lecz Skaba zdołał wybić piłkę na rzut rożny, by za moment sędzia odgwizdał koniec spotkania.
Bramki:
Paweł Brożek 82`
Żółte kartki:
Burliga 89` – Żyro 8`, Broź 90
Wisła Kraków: Miśkiewicz – Bunoza, Chavez, Głowacki (c), Burliga, Stjepanović, Chrapek (Guerrier 59`) – Boguski, Garguła, Sarki (Małecki 59`) – Brożek (Stolarski 90`)
Legia Warszawa: Skaba – Brzyski, Junior, Rzeźniczak (c), Broź, Furman (Pinto 84`), Jodłowiec – Żyro (Wawrzyniak 84`), Łukasik, Ojamaa (Kucharczyk 46`) – Dwaliszwilli.