Wiślaczki z awansem do ćwierćfinału
Koszykarki Wisły CANPACK Kraków odniosły drugie zwycięstwo nad drużyną z Gdańska w...
Poniższy tekst ukazał się w książce wydanej z okazji jubileuszu 70-lecia Wisły Kraków i Cracovii. (str. 60 – 61)
Redaktor albumu: Zbigniew Ringer
foto. archiwum TS Wisła /Artur Kowalski
Zaczynał boksować mając zaledwie 11 lat. Było to w Przemyślu w 1946 roku. Rozklejano wówczas w mieście afisze, zachęcające 14-letnich chłopców do wstąpienia do sekcji bokserskiej miejscowej Polonii. Teofil zgłosił się do klubu. Był wyrośnięty, nikt go nie pytał ile ma lat. Nie istniały zresztą wówczas jeszcze żadne przepisy, określające dolną granice wieku dla kandydata na boksera. Karierę sportową zakończył Kowalski w 22 lata później, w 1968 r. Stoczył w sumie 412 walk, z tego przegrał 29 pojedynków, zremisował 11, pozostałe wygrał. Tylko Walasek ma więcej od niego stoczonych walk, bo 418.
Do Krakowa przyjechał w 1953 roku. Rozpoczął tu studia w Uniwersytecie Jagiellońskim na Wydziale Prawa. Zmienił zarazem barwy klubowe – wstąpił do Wisły. Od razu wszedł do pierwszego zespołu wiślaków, który walczył wówczas w ekstraklasie. Jego debiut ligowy nie wypadł najlepiej, trafił w pierwszym pojedynku na Rozpierskiego i… mocno oberwał. Ale później szło Kowalskiemu coraz lepiej. Wiele nauczył się w Wiśle zwłaszcza od trenera Romanowa i jemu też wiele zawdzięcza.
Przez 15 lat walczył w szeregach ,,Białej Gwiazdy”, nie opuścił ani jednego spotkania ligowego, przez 2 lata nie przegrał ani jednej walki. W latach 1954 i 1955 zdobył wraz z zespołem Wisły tytuł wicemistrza Polski.
Z powodzeniem walczył także Teofil Kowalski w indywidualnych mistrzostwach Polski. Dwa razy (w 1958 i 1961 roku) sięgnął po złoty medal, kilkakrotnie zdobywał brązowy medal. 14 razy był mistrzem okręgu. Wywalczył brąz pod czas Festiwalu Młodzieży w Moskwie.
W reprezentacji Polski wystąpił siedem razy, z czego pięć walk wygrał.
Tytuły indywidualnego mistrza Polski – to bez wątpienia największe sukcesy Teofila Kowalskiego. Wraca sam pamięcią do tamtych dni.
“Podczas mistrzostw krajowych w 1958 roku uważano mnie za faworyta. Byłem w wysokiej formie, dwa tygodnie przed zawodami podczas meczu RFN -Polska pokonałem przez k.o. czołowego pięściarza Europy – Bitnera.
Nie miałem w swej wadze zbyt wielu groźnych konkurentów. Dość łatwo przeszedłem do finału i tu spotkałem się z Janem Szczepańskim, przyszłym złotym medalistą olimpijskim. Szczepański był wówczas jeszcze młodym, niedoświadczonym pięściarzem, wygrałem więc z nim łatwo.
Znacznie trudniejsze były dla mnie mistrzostwa 1961 roku. Tym razem w wadze koguciej stawiano na brązowego medalistę Igrzysk Olimpijskich w Rzymie – Bendiga. Trafiałem na niego już w trzeciej walce. Zastanawialiśmy się wspólnie z trenerem jak rozwiązać taktycznie ten pojedynek. Romanow powiedział mi: „Filo” (tak mnie nazywano klubie, było to zdrobnienie mojego imienia), zacznij boksować spokojnie, czekaj na okazję do kontry”. Bendig był pewny siebie, poszedł z miejsca do przodu, skontrowałem celnie i to go wyprowadziło z równowagi. Zdobyłem przewagę, którą utrzymałem do końca. Wygrałem niespodziewanie z medalistą olimpijskim! Ale w finale czekała mnie także ciężka walka, tym razem z Dzienisem, zawodnikiem bardzo wytrzymałym, o mocnym uderzeniu. Walczyłem z nim już kilkakrotnie i zawsze były to bardzo zacięte pojedynki. I tę ostatnią przeszkodę udało mi się pokonać. Zdobyłem po raz drugi tytuł mistrza Polski.”
Ale nie tylko sport wypełniał mu życie. Kontynuował studia i jako jeden z niewielu bokserów zdobył dyplom wyższej uczelni. Niełatwo było pogodzić sport z nauką, czasami odstawiał skrypt na bok, musiał wybierać między książką a treningiem, egzaminem a zgrupowaniami. Nie miał bowiem żadnych ulg na uczelni, nie miał indywidualnego toku studiów. Nadrabiał zaległości i ostatecznie ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i jest magistrem prawa. Pracuje w Urzędzie m. Krakowa.
Czy zerwał kontakty z klubem, z boksem? Nie, Teofil Kowalski ukończył kurs instruktorski i trenuje młodzież w Wiśle. “Kandydatów na bokserów jest wielu, ale nie wszyscy wytrzymują reżim treningowy. Kilku moich wychowanków zapowiada się na dobrych pięściarzy. Myślę, że klub będzie miał z nich już wkrótce pociechę“.
Pięściarze Wisły walczą aktualnie w II lidze. Opiekę nad pierwszym zespołem objął jeden z najlepszych polskich pięściarzy – Zbigniew Pietrzykowski. Kierownik sekcji A. Lipień oraz jego najbliżsi współpracownicy – kierownik drużyny Niejadlik, z-ca kierownika Majzner oraz Chodorowski i Wężowski, a także zawodnicy i trenerzy postawili sobie za cel jak najszybszy powrót zespołu do ekstraklasy.
Chcąc nawiązać do tradycji lat pięćdziesiątych, kiedy to drużyna bokserska Wisły, w której występował “Filo” Kowalski, należała do najlepszych w kraju.