Gdy upadniesz wstań, nie poddawaj się!

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 5 lutego 2019

Była niedziela 7 czerwca 1964 roku, zbliżała się godzina dwudziesta. Na stadionie przy ulicy Reymonta 22 gdański arbiter Osiedacz zagwizdał po raz ostatni. Wisła zremisowała 3-3 z zabrskim Górnikiem i pierwszy raz w swojej historii opuściła szeregi ekstraklasy.

Zespół, który posiadał w swoich szeregach naprawdę wielu klasowych piłkarzy bo do takich z pewnością można było zaliczyć Władysława Kawulę, Ryszarda Budkę, Fryderyka Monicę czy Tadeusza Kotlarczyka (syna Jana, a bratanka Józefa) i wielu innych w opinii kibiców nigdy nie powinien opuścić szeregów najwyższej klasy rozgrywkowej. Stało się jednak zgoła inaczej i pod Wawelem wszyscy musieli nauczyć się z tym faktem żyć, ale także podjąć wszelkie działania, aby do ekstraklasy wrócić jak najszybciej.

Pierwszy krok wykonano jeszcze przed degradacją. Stanowisko pierwszego trenera przed ostatnią kolejką objął Czesław Skoraczyński. Włodarze Białej Gwiazdy liczyli na to, że zdoła on wstrząsnąć zespołem i ten jakimś cudem uniknie degradacji. Stało się jednak tak a nie inaczej…

Do drugoligowego sezonu Wisła przystępowała niemalże w tym samym składzie, który opuszczał szeregi ekstraklasy. Prowadzeni przez Skoraczyńskiego zawodnicy mieli postawiony przed sobą jeden cel: jak najszybciej wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Pierwszy mecz w drugiej lidze (tak wtedy nazywano zaplecze ekstraklasy) Wisła rozegrała w Katowicach. Przeciwnikiem Białej Gwiazdy był nowo powstały Górniczy Klub Sportowy. 15 sierpnia 1964 roku krakowscy piłkarze wygrali 1-0, a jedynego gola tego dnia zdobył w 82 minucie Hubert Skupnik. Tydzień później podopieczni Skoraczyńskiego ograli na własnym stadionie Warmię Olsztyn. Piłkarze z Reymonta zwyciężyli w tamtym spotkaniu 3-0, wszystkie gole zdobywając w drugiej połowie. Pierwsze trafienie tamtego spotkania było autorstwa Wiesława Rusina. Urodzony w Warszawie futbolista okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem Wisły w tamtym sezonie, ostatecznie zdobywając 19 bramek.

Nie zabrakło także w tamtej drugoligowej rywalizacji derbów. Pierwsze starcie odbyło się na Ludwinowie, gdzie w obecności 25 tysięcy widzów Garbarnia podejmowała Wisłę. Gospodarze nie wykazali się jednak wybitną gościnnością, bo już w 4 minucie Biała Gwiazda przegrywała 0-1. Nie trzeba jednak było długo czekać na odpowiedź piłkarzy z Reymonta, bo bardzo szybko dwa ciosy wyprowadził Józef Gach. Jego trafienia z 7 i 16 minuty dały trójkolorowemu zespołowi prowadzenie do przerwy. W drugiej połowie Garbarnia wyrównała, ale pod koniec meczu po raz kolejny ukłuła Wisła. Andrzej Sykta po indywidualnej akcji w 78 minucie strzelił bramkę na 3-2. Wydawać by się mogło, że Wiślacy dowiozą do końca zwycięstwo. Nic bardziej mylnego… Garbarni pomógł sędzia, który uznał gola ze spalonego autorstwa osiemnastoletniego wówczas Robert Gadochy.

Kolejne derby w jakich mieli wtedy okazję zagrać piłkarze Wisły odbyły się 22 listopada 1964 roku. Wisła podejmowała Cracovię, a więc mieliśmy do czynienia z prawdziwą Świętą Wojną. Biała Gwiazda okupowała fotel lidera, Pasy z kolei wałęsały się w ogonie tabeli. Różnicę widać było także na boisku. Klub z lepszej strony Błoń wygrał to spotkanie 4-1. Bramki dla Wisły strzelali tego dnia dwukrotnie Wiesław Rusin i Hubert Skupnik. Jedno trafienie zaliczono na konto obrońcy gości Rewilaka, który sam wbił piłkę do własnej bramki.

W rundzie wiosennej w drodze po awans piłkarze przegrali zaledwie dwa razy. Promocję do ekstraklasy Wisła zapewniła sobie w przedostatniej kolejce, po remisie na własnym stadionie z Zagłębiem Wałbrzych 1-1. Po roku banicji Biała Gwiazda wróciła na należne sobie miejsce w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Pierwszy mecz w nowym sezonie Biała Gwiazda rozegrała przy ulicy Reymonta 22. Przeciwnikiem Wisły był zespół Zawiszy Bydgoszcz. Krakowianie wygrali ten mecz 4-1. Pierwszą porażkę w rozgrywkach podopieczni Czesława Skoraczyńskiego zaliczyli w Zabrzu. Górnik rozbił Wisłę 3-0, okazał się też od Wiślaków lepszy w przekroju całego sezonu. Zabrzanie zostali mistrzem Polski, Biała Gwiazda z kolei zajęła drugie miejsce.

Po zakończeniu wicemistrzowskiego sezonu piłkarze z Reymonta wystartowali w Pucharze Intertoto. W grupie trafili na takie zespoły jak Kaiserslautern, Malmö FF i Inter Bratysława. Biała Gwiazda pokazała w kilku spotkaniach lwi pazur. 18 czerwca w Niemczech Wisła ograła piłkarzy 1FCK aż 4-1. Była to spora sensacja, ale już tydzień później Krakowianom uległ team ze szwedzkiego Malmö. Podopieczni Skoraczyńskiego wygrali ten mecz 4-0, a za ciekawostkę niech posłuży fakt, że spotkanie rozegrano w Warszawie na Stadionie Dziesięciolecia.

Spotkania w Pucharze Intertoto były dla Wiślaków idealnym przetarciem przed wydarzeniami, które miały nastąpić rok później. W 1967 roku bowiem już pod wodzą Mieczysława Gracza Wisła sięgnęła po Puchar Polski i pierwszy raz dostąpiła zaszczytu uczestnictwa w Pucharze Zdobywców Pucharów.