Gramy w pucharach!

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 6 czerwca 2018

Dwadzieścia lat temu Wisła wróciła na europejskie salony.

Rundę jesienną sezonu 1997/1998 Biała Gwiazda zakończyła na czternastym miejscu w ligowej tabeli. Była to ostatnia pozycja, która gwarantowała pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Sytuacja drużyny nie była jednak zbyt wesoła, zarówno pod kątem organizacyjnym jak i sportowym. Nikt raczej przy Reymonta nie koncentrował się na czymś innym jak tylko na walce o utrzymanie i przetrwanie zespołu.

Jak wszyscy dobrze pamiętamy sytuacja zmieniła się wraz z wejściem do klubu Bogusława Cupiała, Stanisława Ziętka i Zbigniewa Urbana, których firma Telefonika przejęła Wisłę. Rozpoczęła się wielka ofensywa transferowa, jakiej chyba nigdy wcześniej nie widziano w historii polskiego futbolu. Do rudny rewanżowej przystępowała już zupełnie inna drużyna.

Pierwszy mecz „nowa” Wisła rozegrała na własnym stadionie z GKS-em Katowice. Biała Gwiazda wygrała 2-0, ale bramki zdobywali zawodnicy ze „starej” ekipy czyli Jacek Matyja i Tomasz Kulawik. Biała Gwiazda szła jak burza: w pierwszych dziesięciu meczach podopieczni Wojciecha Łazarka wygrali ośmiokrotnie, raz zremisowali i ponieśli jedną porażkę w Warszawie z Legią. Do przełomowego meczu doszło 9 maja 1998 roku przy ulicy Cichej w Chorzowie. Wisła nieustannie pnąca się w górę ligowej tabeli miała przed chorzowskim pojedynkiem nawet szansę na mistrzostwo Polski. Spotkanie z Ruchem zakończyło się jednak porażką Białej Gwiazdy 0-1. Jedynego gola w tym meczu zdobył legendarny już dzisiaj piłkarz Niebieskich Mariusz Śrutwa w 22 minucie. Szansa na mistrzostwo przepadła, co tak rozwścieczyło właścicieli Wisły, że postanowili… zwolnić Wojciecha Łazarka. To wydarzenie było również o tyle istotne, że wyznaczyło swego rodzaju trend postępowania w najbliższych latach ze szkoleniowcami, którzy nie spełniali oczekiwań włodarzy. Szansę prowadzenia zespołu do końca sezonu dostał Jerzy Kowalik.

Zwolnienie Łazarka wywołało poruszenie także na wiślackich trybunach. Popularny „Baryła” był po prostu ulubieńcem trójkolorowych fanatyków, którzy na kolejnym meczu u siebie z Polonią Warszawa wywiesili transparenty popierające szkoleniowca. Najważniejsze jednak było to, że Czarne Koszule zostały pokonane pod Wawelem, a potem ofiarami Wiślaków padli jeszcze futboliści Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski, Pogoni Szczecin i Stomilu Olsztyn. 6 czerwca 1998 roku doszło pod Wawelem do meczu o europejskie puchary.

Przeciwnikiem Białej Gwiazdy był zespół Petrochemii Płock, który w tamtym czasie desperacko walczył o utrzymanie w ekstraklasie. Oczywistym więc było, że to spotkanie nie będzie należało do najłatwiejszych. Pierwsza połowa tego meczu rozgrywanego zresztą w sporym upale zresztą to potwierdziła. Wisła miała sporą przewagę, ale mimo wielu szans zdobyła zaledwie jedną bramkę. Jej autorem był osiemnastoletni wówczas Nigeryjczyk Sunday Ibrahim. W 18 minucie lewą stroną przedarł się grający na pozycji lewego kryjącego Kazimierz Węgrzyn odegrał do Ibrahima, a ten pokonał strzałem sprzed pola karnego Artura Sejuda. Worek z bramkami rozwiązał się po przerwie. Strzał Ibrahima został zablokowany, a z dwudziestu metrów uderzył Ryszard Czerwiec. Piłka po rykoszecie wpadła do bramki. Była 50 minuta meczu. Niecałe sześćdziesiąt sekund później Wisła wyprowadziła kontrę. Niemal sprzed własnego pola karnego „holował” futbolówkę Grzegorz Kaliciak, wymienił ją w okolicach „szesnastki” Petrochemii z Danielem Dubickim, po czym odegrał do Czerwca i playmaker Wisły po raz drugi „ukłuł” w tym spotkaniu. Dubicki z kolei został autorem bramki numer cztery. Świetnie urwał się obrońcom i wykorzystał znakomite prostopadłe podanie Tomasza Kulawika. Stało się to w 59 minucie. Kropkę nad i jak na kapitan przystało postawił właśnie Kulawik. Ibrahim odegrał piłkę przed polem karnym, a „Kula” podbił ją sobie lewą nogą, huknął z prawej i w 66 minucie ustalił wynik meczu.

Po zakończeniu spotkania rozpoczęło się wielkie świętowanie powrotu Wisły do europejskich pucharów. Kraków czekał na to czternaście lat, a już rok później kibice Białej Gwiazdy mieli okazję świętować odzyskane po dwudziestu jeden latach mistrzostwo Polski.