Inspiracje Gattusso, pierwszy skład „z marszu”

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 28 sierpnia 2017

Wiślacki Przegląd Prasy

O transferze Petara Brleka i jego wpływie na budżet Wisły pisał w ubiegłym tygodniu „Przegląd Sportowy”:
Jest to najwyższy transfer z Wisły od sześciu lat. Na początku 2011 roku Paweł Brożek za 2 miliony euro przeszedł do Trabzonsporu i od tego czasu krakowski klub nie zaksięgował takiej kwoty za żaden transfer. W Wiśle nie będą mieli problemu z zagospodarowaniem tej kwoty, bo dłużników nie brakuje. Największy z nich to krakowski magistrat. Klub jest winny za wynajem stadionu 4,92 miliona złotych, w maju sprawa trafiła nawet do sądu. To zaległości z przeszłości – dług powstał w latach 2015 – 2016. Bieżące opłaty, od początku roku, klub reguluje na bieżąco. Po wakacjach przedstawiciele klubu mają pojawić się w magistracie, by wspólnie ustalić nowy plan spłaty długu. Po transferze Brleka będzie to prostsze. Podobnie będzie z innymi sprawami, choć już wcześniej finanse klubu uległy poprawie. Niedawno odczuli to choćby piłkarze, wobec których klub uregulował dużą część zaległości.

Michał Trela w swoim artykule w „PS” pisze z kolei o relacjach łączących Vulneta Bashe i Gennaro Gattusso:
Pod koniec wielkiej kariery, podczas której sięgnął z reprezentacją Włoch po mistrzostwo świata i z AC Milan po Ligę Mistrzów, Gennaro Gattuso niespodziewanie przeniósł się do Szwajcarii. W prowincjonalnym FC Sion spotkał młodego Vullneta Bashę, który w poniedziałek zadebiutował w barwach Wisły Kraków w meczu z Zagłębiem Lubin (0:3).
Dla Albańczyka poznanie Włocha było cennym życiowym doświadczeniem, które pamięta do dziś. – Gdy wszedł do szatni, zobaczyłem niesamowitego profesjonalistę i sympatycznego człowieka. Zawsze chciał pomóc każdemu. Ja miałem wtedy 20-21 lat, a on bardzo dużo ze mną rozmawiał, pomagał i podpowiadał. Był jak brat. To było niesamowite, bo ten człowiek wygrał wszystko, przyszedł do tak małego klubu jak FC Sion, a mimo to zachowywał się w taki sposób. To dało mi do myślenia – przyznaje 27-letni dziś piłkarz, który sporo zyskał także na podpatrywaniu piłkarskich umiejętności byłego pomocnika. – Nie miał najlepszej techniki, ale na każdym treningu był jak pitbull. Często ćwiczyłem z nim w parze. Dawał z siebie wszystko, ale swoimi ostrymi wejściami nigdy nie robił krzywdy. Miał już 35 lat, męczyły go problemy z oczami, więc często musiał być zmieniany. Później prowadził mnie też jako trener, ale krótko, bo w Sionie prezydent był szalony i gdy trenerzy nie wygrywali dwóch-trzech meczów, byli zwalniani. To spotkało Gattuso – wspomina Basha.

Ten sam autor napisał przed meczem z Lechią:
Vullnet Basha i Ze Manuel z miejsca wskoczyli do składu Wisły. Z nie najlepszym skutkiem.
Kilka dni po podpisaniu kontraktu z Wisłą i cztery dni przed starciem z Zagłębiem Lubin (0:3), Vullnet Basha nie miał wątpliwości co do swojej formy. – Przez dwa miesiące nie trenowałem z żadnym zespołem. Przygotowywałem się indywidualnie, żeby coś robić, ale to nie to samo. Trener o tym wie, dlatego teraz po każdych zajęciach muszę robić więcej niż inni, by dojść do normalnej dyspozycji – mówił Albańczyk. Dlatego gdy w poniedziałek znalazł się w wyjściowym składzie, można było być zaskoczonym. 27-latek zadebiutował przyzwoicie, ale okazało się, że brak przygotowania zebrał żniwa. Pomocnik doznał urazu mięśnia przywodziciela, który wykluczy go z gry na trzy tygodnie. Kiko Ramirez twierdzi jednak, że musiał tak zrobić. – Basha nie był przewidziany do gry w Lubinie, ale dzień przed meczem opuścił nas Petar Brlek i kimś trzeba go było zastąpić – mówi Hiszpan. Fakty są jednak takie, że teraz nie ma ani Brleka, ani Bashy.
Podobnie wyglądała sytuacja Ze Manuela. Portugalczyk już kilka dni po podpisaniu kontraktu zagrał w derbach z Cracovią, a na kolejne spotkanie wyszedł już w podstawowym składzie. Choć w Lubinie nie zachwycił, szkoleniowiec był z jego postawy zadowolony. – Dostał swoją szansę i ją wykorzystał. Z każdym dniem prezentuje się na treningach coraz lepiej. Potrzebuje jeszcze pewnego okresu, by zaadaptować się w drużynie – podkreśla szkoleniowiec. Ale Ze Manuel i tak powinien znów grać od pierwszej minuty, bo Rafał Boguski jest potrzebny w środku pomocy, Jakub Bartosz, grając od początku, spisywał się ostatnio gorzej niż jako rezerwowy, a Martin Koštal w poprzednich meczach nie łapał się nawet do kadry meczowej. – Słowak był ściągany z myślą o przyszłości, ale jestem zadowolony z jego pracy i jest coraz bliżej debiutu – mówi Ramirez. Widać jednak, że Ze Manuel i Basha należeli do kategorii wzmocnień “na już”, dlatego wskoczyli do składu zanim jeszcze byli na to naprawdę gotowi.

Fot. Przegląd Sportowy