Weekendowe granie siatkarek Wisły 12-13.10
W miniony weekend siatkarki Wisły Kraków zagrały w rozgrywkach 2 Ligi Małopolskiej...
Wiślacki Przegląd Prasy.
Zachęcamy do lektury przeglądu najciekawszych artykułów dotyczących Wisły Kraków. Tym razem warto skupić się na artykule Bartosza Karcza w Gazecie Krakowskiej, w którym możemy przeczytać o planach Wisły na niedzielny ligowy klasyk w Warszawie.
Pełen wiary w siebie i drużynę jest Maciej Sadlok. – Przed nikim nie klękniemy – zapowiada Maciej Sadlok, który dodaje również: – To, że gramy z Legią, czy z Lechem, to nic nie znaczy. Musimy kontynuować to, co staramy się robić. Mamy wyjść na Legię wystraszeni? Nic nam to nie da. Będziemy grać swoje, będziemy walczyć o trzy punkty.– mówi boczny obrońca Białej Gwiazdy.
W dalszej części artykułu możemy zapoznać się także z komentarzami aktualnego systemu jakim gra Wisła. „Trudno spodziewać się znaczących zmian w ustawieniu Wisły. Od początku wiosny wychodzi ona na mecze w układzie 1-4-3-3. Carrillo konsekwentnie stawia na taki właśnie sposób gry, choć na razie zespół prezentuje się co najwyżej średnio, a sami zawodnicy podkreślają, że to dla nich nowość. I to nawet ci gracze, którzy mają spory bagaż doświadczeń za sobą, jak choćby Tomasz Cywka. – Powiem szczerze, że nie zdarzało mi się w Anglii grywać w taki sposób, trójką zawodników w pomocy w linii – mówi zawodnik Wisły. – Taka taktyka ma swoje plusy. Myślę, że z meczu na mecz zaczyna wyglądać to lepiej. Takie ustawienie trójki pomocników ma też swoje niuanse. Mówi o nich Cywka: – Trochę więcej zadań ofensywnych w tym układzie mają moi partnerzy po bokach, czyli w ostatnim meczu byli to Nikola Mitrović i Petar Brlek. Gra ma się jednak generalnie rozkładać na kilku zawodników, to jest płynne, choć każdy ma rozpisaną dokładnie swoją rolę na boisku. Układ od początku sezonu był u Joana Carrillo jasny. Po kontuzji Vullneta Bashy trójkę pomocników, grających w linii stanowił tercet: Nikola Mitrović, Tomasz Cywka, Pol Llonch. Dopiero w ostatnim meczu ze Śląskiem Wrocław doszło do zmiany, bowiem Lloncha w wyjściowym składzie zastąpił Petar Brlek. Była to o tyle niespodzianka, że akurat Llonch prezentował się najlepiej z pomocników, miał też najwięcej przebiegniętych kilometrów, a jego rola w grze drużyny była bardzo duża. Posadzenie na ławkę akurat jego można zatem tłumaczyć chyba tylko tym, że Carrillo dał odpocząć swojemu piłkarzowi przed meczem z Legią, gdzie pracy pomocnik Wisły będzie miał zapewne mnóstwo.”- czytamy w artykule Bartosza Karcza.
Przegląd Sportowy a konkretnie Mateusz Miga poświęcił swoją uwagę Petarowi Brlekowi. Chorwacki zawodnik, który w ubiegły poniedziałek po raz pierwszy od powrotu do Krakowa wystąpił w koszulce z Białą Gwiazdą na piersi z pewnością będzie chciał odbudować się w Mieście Królów Polski i wrócić do formy jaką imponował w ubiegłym sezonie. „Cały czas chciał walczyć o miejsce, ale zimą zrozumiał, że chwilowy powrót do Wisły będzie dobrym rozwiązaniem. – O tym, że jest taka możliwość, dowiedziałem się na przełomie stycznia i lutego. Przyjąłem to do wiadomości, ale decyzję podjąłem dopiero po tym, jak w ostatnim dniu okna transferowego Genoa ściągnęła pięciu piłkarzy. Mogłem zostać i walczyć o miejsce, ale wtedy postanowiłem wrócić do Krakowa – opisuje. Genoa czeka na niego. – Powiedzieli, że będą mi się przyglądać i latem wracam do Włoch – mówi.
Ale z debiutu nie może być zadowolony. Mecz z Jagiellonią (0:2) Wiśle nie wyszedł. – Mieliśmy problem z kontuzjami, trener już na początku meczu musiał dokonywać korekt. Początek nie był taki zły, mieliśmy dwie stuprocentowe okazje. W starciu z liderem musisz takie okazje wykorzystywać. Potem Jagiellonia strzeliła gola, a my zwolniliśmy. W następnych spotkaniach musimy dać z siebie więcej – dodaje Brlek. Wie, że w Wiśle tez nie dostanie miejsca za darmo. – Wbijam sobie do głowy, że zaczynam od zera – zapewnia.”