Minuta ciszy…

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 16 lipca 2019

Była deszczowa sobota 16 lipca 2016 roku. Wisła Kraków rozgrywała jak czas pokazał ostatni mecz ery Bogusława Cupiała na własnym stadionie. Przeciwnikiem Białej Gwiazdy, którą prowadził wówczas Dariusz Wdowczyk był zespół Pogoni Szczecin. Wisła ostatecznie wygrała tamten mecz 2-1, a gole dla ekipy z Reymonta zdobywali Paweł Brożek i Rafał Pietrzak.

Przed samym spotkaniem odbyła się prezentacja nowych koszulek, w której udział wziął między innymi najlepszy strzelec w historii Naszego Klubu czyli Kazimierz Kmiecik. Tamtego dnia także po raz pierwszy w sztabie szkoleniowym Wisły pojawił się Radosław Sobolewski, który zaledwie kilka tygodni wcześniej zakończył swoją karierę piłkarską.

Tamtej soboty doszło jednak także do smutnego pożegnania. Minutą ciszy uczczono pamięć Krystiana Gawła, pracownika Wisły Kraków, który niestety zmarł 17 czerwca 2016 roku.

Krystian urodził się i wychował w Przemyślu, gdzie kibicował miejscowej Polonii i oczywiście Wiśle Kraków. Wśród kibiców Białej Gwiazdy mieszkających w Przemyślu napotkał na swojej drodze kilka osób, które zaraziły go bezwarunkową miłością do trójkolorowych barw. 247 kilometrów dzielących Przemyśl od Miasta Królów Polski nie zraziły Krystiana i regularnie pokonywał on ten dystans, aby pojawić się na stadionie przy Reymonta.

Kiedy zdał maturę i udał się na studia zamieszkał w Krakowie. Oczywiście nie odpuścił swojej największej życiowej pasji, jaką była Biała Gwiazda. Oprócz regularnego pojawiania się na stadionie przy Reymonta, Krystian zaczął przemierzać za Wisłą wyjazdowe szlaki, które prowadziły przez Polskę i Europę. Oprócz futbolowej turystyki, jego kolejną „zajawką” stało się kolekcjonowanie koszulek piłkarskich, których finalnie udało mu się uzbierać ponad sto.

Na początku 2016 roku Wisła szukała pracownika do działu promocji. Jedna z osób już pracujących w klubie poleciła do tej pracy właśnie Krystiana. Oddany Wiśle fanatyk wydawał się idealnym kandydatem na stanowisko specjalisty do spraw promocji. Jak czas pokazał ta decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę. Krystian nigdy nie odpuszczał, zawsze sumiennie wykonywał swoje obowiązki, a do kompetencji jakie posiadała dokładał ogromne zaangażowanie i fanatyczną miłość do Wisły. Jedną z imprez jakie „Krystek” zorganizował wespół z kibicami Wisły była eskapada do Gorlic, gdzie odbyło się bardzo ciekawe spotkanie tamtejszych kibiców Białej Gwiazdy z koszykarkami Wisły (Magdalena Puter, Małgorzata Misiuk i Katerina Zohnova) i futbolistami z Reymonta (Witalij Bałaszow, Rafał Pietrzak i Krystian Kujawa). Tamtego kwietniowego dnia 2016 roku z reprezentującymi barwy Białej Gwiazdy sportowcami spotkało się blisko tysiąc Gorliczan.

Krystian był zawsze szalenie koleżeński, nigdy nie odmawiał pomocy, zwyczajnie troszczył się o swoich kolegów z Wisły. Kiedy wiosną 2016 roku ciężka choroba dopadła Leszka Waktora czyli popularnego na trybunach przy Reymonta „Dziadka” regularnie odwiedzał kompana z wyjazdowego szlaku, gdzie wraz z innymi bywalcami wiślackich trybun towarzyszyli mu do samego końca. Po śmierci Pana Leszka bardzo pomógł w organizacji pogrzebu i stypy zmarłego przyjaciela.

Początkowo bardzo mało osób wiedziało, że Krystian sam boryka się z bardzo ciężką chorobą. Miał ogromne problemy z sercem, od dłuższego czasu się leczył. Mimo to nigdy nie odpuszczał, zawsze dawał od siebie sto procent, każdego dnia sumiennie pracując dla Wisły. Z czasem o jego zdrowotnych perypetiach wiedziało już coraz więcej osób. Wielu sugerowało mu aby odpuścił, odpoczął. Krystian odpowiadał z uśmiechem na ustach: „Umrę robiąc to co kocham.”

6 czerwca 2016 roku prowadzona przez Adam Nawałkę reprezentacja Polski rozgrywała mecz towarzyski z Litwą na stadionie przy ulicy Reymonta. Była to próba generalna przed wyjazdem do Francji na Mistrzostwa Europy. Tamtego dnia Krystian otrzymał od Jakuba Błaszczykowskiego jego reprezentacyjną koszulkę do swojej kolekcji. Sam nie pozostał dłużny prezentując Kubie miód domowej roboty.

Zmarł jedenaście dni później 17 czerwca. Pokonywał w swoim życiu wiele trudności, ale ostatecznie nie zdołał pokonać choroby. Miał 27 lat…