Młodzicy U14 zakończyli sezon

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 30 kwietnia 2014

Sezon 2013/2014 w wykonaniu Młodzików przeszedł do historii, nieco podsumowań od trenera Kacpra Lachowicza.

“Ze smutkiem rozpoczynam pisać to resume, gdyż wolałbym pisać je znacznie później, w maju lub czerwcu, jednak przyznać muszę, że nie mogę tego sezonu nazwać nieudanym, gdyż doznając w oficjalnych rozgrywkach tylko jednej porażki na boisku, nie mamy się czego wstydzić. Udało nam się obronić tytuł Mistrza Małopolski z ubiegłego roku, choć status niepokonanych psuje nam jedna porażka…. walkowerem, którą po prostu biorę na siebie.

Na boisku w Małopolsce pozostajemy niepokonani, i choć to cieszy, to musimy zdawać sobie sprawę, że liga tutaj jest niestety mocno odstająca od innych regionów kraju. Zagraliśmy 4 turnieje poza rozgrywkami, i każdy z nich był świetną nauką walki w warunkach prawdziwie bojowych. Nowy Targ, Katowice, Częstochowa i Wrocław te miasta odwiedziliśmy Smoczą ferajną.

Nie rozpisując się nadto trzeba przyznać że takie turnieje to konieczność aby myśleć o rozwoju. Musimy jak najczęściej mierzyć się z lepszymi od siebie, aby starać się im dorównać, a jak pokazuje historia tych turniejów, czasem wychodzić z bojów obronną ręką. Cały sezon był przygotowaniem do najważniejszego turnieju – ćwierćfinałów mistrzostw Polski.

Jako Mistrzowie Małopolski mieliśmy prawo organizacji tych rozgrywek, z którego oczywiście skorzystaliśmy, goszcząc ekipy z dalekich Koszalina, Inowrocławia, i Starogardu Gdańskiego. Po raz pierwszy mieliśmy okazję startować na tym szczeblu rozgrywek i chyba właśnie ta świadomość związała nam ręce i nogi w pierwszym spotkaniu z Kasprowiczem Inowrocław. Prowadząc drużynę w tym spotkaniu, miałem wrażenie, że mówię w innym języku, i znalezienie porozumienia z Chłopcami jest a wykonalne. Oczywiście spowodowane było to stresem, ale jak się później okazało porażka 45:76 odbiła nam się czkawką na koniec turnieju. Choć wynik był tragiczny, to muszę wyróżnić Maćka Grzywacza za nieustępliwą walkę na całym boisku, czego nie pokazują statystyki. Po naszym meczu byliśmy świadkami pojedynku między SKS Starogard Gdański a MKKS Żak Koszalin w którym górą okazali się Ci pierwsi prezentując szybką koszykówkę, i wygrywając 78:63. Tak minął pierwszy dzień rozgrywek, po którym wiedzieliśmy, że po prostu musimy dać z siebie wszystko w sobotę i niedzielę.

Drugi dzień turnieju rozpoczął się od meczu dwóch zwycięskich drużyn – Inowrocławia i Starogardu, więc spotkanie to miało teoretycznie wyłonić najmocniejszy team tego ćwierćfinału. Do przerwy, zgodnie z przewidywaniami walka była wyrównana, jeden punkt przewagi Starogardu, dawał nadzieje na emocjonującą drugą połowę. Sport młodzieżowy bywa jedna mocno nieprzewidywalny i tak było też tym razem. Klasyczny “odjazd”, pod koniec 3 kwarty podopiecznych Krzysztofa Biesiady i mecz kończy się zdecydowanym zwycięstwem Starogardu Gdańskiego 76:51. Nas, to spotkanie wzbogaciło o wiedzę, że oprócz konieczności dwóch zwycięstw, będziemy musieli w niedzielę walczyć z najmocniejszym Starogardem. Wydaje mi się, że właśnie ta świadomość znów odebrała wiarę w siebie moim Chłopcom, którzy wyszli na pierwszą połowę mocno rozkojarzeni i zafundowali licznie zgromadzonej publiczności festiwal “grzybów”;, co za skutkowało 15-sto punktową stratą po pierwszych 20minutach gry. Co powiedziałem moim Smokom w przerwie niech pozostanie tajemnicą szatni (cudownie wyremontowanej przez wspaniałych Rodziców moich Graczy) jednak powiem tylko, że wiele wspólnego z koszykówką i uprzejmością te słowa nie miały. Efekt? Trzecia kwarta wygrana 30:11! Smoki odmienione, waleczne, żywiołowe, agresywne w obronie, a przede wszystkim SKUTECZNE! Mecz był emocjonujący do ostatnich sekund, i chyba wszyscy byliśmy zaskoczeni jak wspaniałym dopingiem mogą nas nieść Rodzice i wszyscy zgromadzeni na hali treningowej. Spotkanie kończy się wynikiem 81:75 i choć wiem że niedziela równa się dla nas największe zmęczenie i najtrudniejszy przeciwnik, to w myślach nucę “wszystko się może zdarzyć”;.

Ostatni dzień turnieju rozpoczyna się od mocno przekonywującego zwycięstwa Inowrocławia z Żakiem Koszalin 71:34, oznacza to dla nas tyle, że by wejść do półfinału, musimy nie tylko wygrać, ale i wygrać dużo, nawet bardzo dużo. Chłopcy w sobotę udowodnili sobie, że jeśli tylko pokonają stres potrafią odrobić każdą stratę, więc mocno zmotywowani wyszli na parkiet. Warto podkreślić heroiczną postawę Kuby Wierzby, który cały turniej zmagał się z kontuzją pleców, a dawał z siebie wszystko! niestety pierwsza kwarta nie nastraja optymistycznie – przegrywamy 12:22 i choć na drugą kwartę wychodzi zupełnie inny skład (w tym wieku młodzież gra systemem passarella), to po drugiej stronie boiska musimy zatrzymać MVP turnieju (w moim przekonaniu) Grzegorza Kamińskiego…. Druga piątką dokonuje cudów w obronie, i na przerwę schodzimy prowadząc 37:29!!!! Chłopaki są wykończeni, a przed nami jeszcze 20minut gry, jednak siła woli jaką w sobie mają moje Smoki wydaje się mieć moc przenoszenia gór. Oczywiście doping znów był pierwszorzędny, co w pewnym momencie dało nam 17punktów przewagi! Starogard to oczywiście nie są “chłopcy do bicia”; – wracają do meczu i na niespełna 4 minuty do końca spotkania doprowadzają do remisu 56:56. Jednak Smoki ostatkami sił wychodzą z opresji i wygrywają mecz 66:58!!!!! Euforia radości, która miesza się z łzami, gdyż by wejść do półfinału musielibyśmy wygrać większą ilością punktów.

Podsumowując pragnę podziękować moim Smokom za wysiłek jaki włożyli w cały sezon, pracę na treningach i serce na meczach, rodzicom chłopaków, którzy byli z nami przez cały czas, a na ostatnim turnieju ich doping uskrzydlał chłopców. Jest to niezmiernie ważne zarówno dla mnie jako trenera jak i dla chłopaków, którzy mają takie wsparcie w rodzinach!

W tym miejscu muszę również wspomnieć o kłopotach finansowych, z którymi boryka się moja drużyna, gdyby znalazł się ktoś kto mógłby wesprzeć nas bardzo nam by to pomogło, ponieważ każdy wyjazd i turniej kosztuje a na co dzień jak wiadomo wydatków nie brakuje.

Będziemy jednak walczyć, żeby zapewnić Młodym Smokom jak najlepszą drogę rozwoju, bo nie raz udowodnili że po prostu na to zasługują!”