Przyszły król strzelców

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 3 lutego 2018

Wiślacki Przegląd Prasy.

Jak co tydzień zachęcamy Was do lektury przeglądu najciekawszych artykułów dotyczących Białej Gwiazdy.

Dzisiaj swoją uwagę skupimy na Joanie Carillo, Marko Kollarze i Carlitosie, a właściwie na artykułach o tych zawodnikach.

Jeszcze podczas hiszpańskiego zgrupowania Mateuszowi Midze z „Przeglądu Sportowego” wywiadu udzielił Joan Carillo. Hiszpański szkoleniowiec Białej Gwiazdy stwierdził między innymi: „Zimą zmieniliśmy metodę treningów, filozofię gry, na to potrzeba czasu. Co ważne, Wisła ma doświadczonych piłkarzy, ale i oni potrzebują pewnej dawki informacji, by zrozumieć, że idziemy w dobrym kierunku. Muszą nabrać pełnego przekonania. Nie wiem, co się wydarzy w przyszłości, bo futbol jest skomplikowany. Może zostanę tu miesiąc, rok, a może 10 lat. Chcę natomiast po odejściu z Wisły usłyszeć, że wykonałem dobrą pracę, a piłkarze byli przekonani, że poszli do przodu.” Były trener Videotonu odniósł się także do postawy Marcina Wasilewskiego: „Wasyl to serce tego zespołu. Topowy profesjonalista. Mógłby trenować pewnie i 3 czy 4 razy dziennie. Lubię takich piłkarzy, ale każdy jest inny, co nie znaczy, że gorszy.”

W tej samej gazecie, spod pióra tego samego autora wyszedł jeszcze jeden artykuł dotyczący Wisły, a konkretnie największej gwiazdy ostatnich miesięcy w Naszym Klubie czyli Carlitosa. „To najważniejsza informacja dla kibiców Wisły w tym oknie transferowym. Carlitos zostaje w klubie. Kilka dni temu przedstawiciele Białej Gwiazdy spotkali się z Carlitosem. Wspólnie ustalono, że hiszpański napastnik zostanie na wiosnę w Wiśle. Sytuację może zmienić jedynie oferta nie do odrzucenia. Te, które trafiły do Krakowa do tej pory, dalekie były od oczekiwań. Wisła chce za swoją gwiazdę przynajmniej 10 milionów złotych. – Uważam, że Carlos zostanie z nami przynajmniej do końca sezonu – mówi dyrektor sportowy krakowian Manuel Junco.
Wisła ma ambitne plany na rundę wiosenną, chce zająć miejsce premiowane awansem do europejskich pucharów. W klubie dokonano kalkulacji i uznano, że sprzedaż Carlitosa byłaby teraz nieopłacalna. Z nim drużyna ma znacznie większe szanse na lepsze miejsce, a w ślad za tym idą większe pieniądze za transmisje telewizyjne, a być może także wymarzona Europa. Przez pół roku Carlitos nie powinien stracić na wartości, a może zyskać. Oczywiście wszystkie kalkulacje może zburzyć niesłychana oferta, która sprawi, że wszystkie wyliczenia pójdą do kosza.
Obecna umowa Hiszpana dobiega końca w czerwcu, ale Wisła ma opcję przedłużenia współpracy o kolejne 12 miesięcy. Na razie z niej nie skorzystała, bo zaproponowała piłkarzowi zupełnie nowy, dłuższy kontrakt. Oba rozwiązania gwarantują mu solidną (to drugie solidniejszą) podwyżkę i prędzej czy później jedno z dwóch rozwiązań wejdzie w życie. – Teraz piłka jest po jego stronie – mówi Junco. Piłkarz za każdym razem ucina temat swojej przyszłości. – Dobrze czuję się w Krakowie, ale o kontrakcie rozmawiam tylko z klubem. Moja praca to treningi i mecze – mówi pytany o plany na najbliższe miesiące.
Ale co ważne, mimo pewnych obaw, Hiszpan nie ma zamiaru kręcić nosem, nie próbuje wymusić transferu. Gołym okiem wciąż widać, że świetnie czuje się w Wiśle. Jako jedyny z Hiszpanów nie boi się publicznie powiedzieć kilku słów po polsku. Jest jeszcze jedna rzecz, która trzyma go w Krakowie – Carlitos liczy, że sięgnie po tytuł króla strzelców. Trener Wisły Joan Carrillo wie, jak ustawić drużynę, by najlepszy strzelec miał mnóstwo okazji do strzelenia gola. Gdy był trenerem Videotonu – koronę króla strzelców zdobył Nemanja Nikolić, a w Hajduku – Marko Futacs. To podziałało na wyobraźnię Carlitosa, który po rundzie jesiennej jest na trzecim miejscu w klasyfikacji ligowych snajperów. Do lidera Igora Angulo traci trzy gole. Wicelider Jakub Świerczok wyjechał z Polski i dorobku już nie poprawi.
Odejście Carlitosa mocno zaburzyłoby plany Joana Carrillo, bo na pozycji numer dziewięć wybór ma niby duży, ale jednak iluzoryczny. Paweł Brożek całą zimę zmagał się z urazem łydki i stracił okres przygotowawczy. Marko Kolar i Denys Bałaniuk są zdrowi, ale oni wciąż jeszcze muszą potwierdzić swoją klasę. Ten pierwszy jesienią rozegrał tylko minutę, potem doznał urazu kolana. Bałaniuk dostał cztery szanse zaraz po przyjściu do Wisły, ale nie błysnął, a potem popadł w niebyt. Zimę jednak przepracowali solidnie i jest duża szansa, że na wiosnę będą znacznie mocniejszymi punktami zespołu Białej Gwiazdy.”