Wiślacki weekend 4 – 6.10.2024
4.10.2024 Puchar Świata w gimnastyce sportowej ...
Wiślacki Przegląd Prasy
Portal Sportowe Fakty skupił się na zagranicznych transferach Białej Gwiazdy. Jak wyliczył Maciej Kmita: –W kadrze Wisły jest w tej chwili sześciu Hiszpanów, trzech Chorwatów oraz Albańczyk, Czech, Portugalczyk i Słowak. A warto wspomnieć, że hiszpańska kolonia niebawem powiększy się o Victora Pereza Alonso.– (artykuł został napisany przed pozyskaniem Pereza i Bałaniuka-przyp. red.)- komentuje dziennikarz. Odpowiedź Kiko Ramireza w tym samym artykule nie pozostawiała jednak żadnych wątpliwości. – Futbol to gra, która nie zna granic. Futbol jest globalny. W Barcelonie jest ośmiu Hiszpanów, w Realu Madryt jest ich dziesięciu, a w Chelsea jest pięciu Anglików i nie ma z tego powodu żadnych problemów. Tworzymy wielką międzynarodową rodzinę. Doświadczeni Polacy, którzy są w Wiśle już od dłuższego czasu, pomagają nam budować atmosferę w szatni i tworzyć ducha zespołu – zapewnia hiszpański szkoleniowiec.
Michał Trela w swoim artykule na łamach „Przeglądu Sportowego” przywołuje z kolei mało udany mecz w Lubinie, który stał się udziałem Zorana Arsenića. –Trudno sobie wyobrazić bardziej nieudany debiut niż ten, który zaliczył w podstawowym składzie Wisły Kraków Zoran Arsenić. W meczu z Zagłębiem Lubin (0:3) musiał zastąpić kontuzjowanego Arkadiusza Głowackiego. W drugiej połowie, przy stanie 0:1, wyprowadzając piłkę z własnego pola karnego zagrał do Vullneta Bashy na tyle mocno i niecelnie, że rywale przejęli piłkę i bez problemów strzelili drugiego gola. Chorwacki stoper był załamany. – Zdarzył mi się bardzo poważny błąd, przez który straciliśmy gola. To było dla mnie trudne, bo przydarzyło się w debiucie. Nie było łatwo się podnieść, ale otrzymałem wsparcie od kolegów z drużyny i trenerów – mówi 23-latek.-możemy przeczytać na łamach „PS”. Chorwacki obrońca każdy nieudany występ traktuje jako cenne doświadczenie, nie ukrywa też, że wiele dała mu praca z obrońcami pokroju Arkadiusza Głowackiego czy Ivana Gonzaleza.- Ivan Gonzalez to dobry zawodnik. Ma duże doświadczenie, jest liderem na boisku. Muszę się od niego uczyć i podpatrywać – przyznaje. Podobnie traktuje Głowackiego. – Na treningach i gdy ogląda się go w meczach, można się go przestraszyć. Ale Arek tylko groźnie wygląda, bo tak naprawdę jest bardzo miły. To dobry kolega i kapitan. Jest bardzo silny, ale ja mam inne atuty – podkreśla Arsenić, który zdaje sobie sprawę, że musi się w kolejnych tygodniach poprawić. – Gdy zyskam więcej pewności, będę na pewno grał lepiej – zaznacza.
Odkąd pod koniec czerwca zaczął trenować z Białą Gwiazdą i występować w jej sparingach, wśród fanów wywiązała się histeria. W mediach społecznościowych domagali się podpisania kontraktu ze słowackim skrzydłowym. Damian Dukat, wiceprezes klubu, zapowiedział nawet na Twitterze, że jeśli kibice zamieszczą sto zdjęć karnetów na nowy sezon, Wisła zwiąże się z Koštalem. W końcu skrzydłowy podpisał dwuletni kontrakt w krakowskim klubie.-tak rozpoczyna swój artykuł o Martinie Koštalu Michał Trela. Na łamach „Przeglądu Sportowego” możemy przeczytać między innymi o epizodzie Martina w słynnej La Masii, czyli akademii piłkarskiej FC Barcelona. – Gdy miałem piętnaście albo szesnaście lat, zgłosiłem się do programu firmy Nike – „The chance”. Polegał on na szukaniu talentów wśród zawodników, którzy nie mieli podpisanych zawodowych kontraktów z żadnym klubem. Byli w tym gronie nawet zawodnicy powyżej 20. roku życia – tłumaczy piłkarz krakowskiego klubu.
Skrzydłowy, który występował wówczas w słowackim FK Nitra, nie przestraszył się starszych konkurentów. Wygrał słowackie eliminacje w Żylinie i kolejny, już międzynarodowy, etap w Pradze. – Znalazłem się w gronie stu zawodników z całego świata, którzy dostali zaproszenie do Barcelony na światowy finał. Trenowaliśmy w słynnej akademii La Masia. Specjaliści obserwowali nasze umiejętności w trakcie treningów i sparingów. Trenowaliśmy z Javierem Mascherano, Alexisem Sanchezem, Pedro Rodriguezem czy Sergio Busquetsem z FC Barcelona – opowiada podekscytowany.
Oprócz umiejętności Słowak przede wszystkim prezentuje chęci do ciężkiej pracy, co nie uchodzi uwadze hiszpańskiego szkoleniowca. W „PS” możemy przeczytać: Debiut w podstawowym składzie ma już za sobą, ale trener Kiko Ramirez nie daje się ponieść entuzjazmowi fanów i cały czas podkreśla, że to zawodnik, który był inwestycją w przyszłość i musi jeszcze sporo pracować. W klubie chwalą go jednak za to, że faktycznie to robi. Po zajęciach jest jednym z tych, który jako ostatni opuszcza ośrodek treningowy. – Zawsze dużo nad sobą pracowałem – kończy.
Foto: przegladsportowy.pl