Wiślacki weekend 4 – 6.10.2024
4.10.2024 Puchar Świata w gimnastyce sportowej ...
Na tamten dzień Kraków czekał kilkanaście lat. Przy Reymonta znów miało zabłysnąć światło jupiterów, a rywale mieli blednąć w blasku Białej Gwiazdy. To wszystko działo się niemal czternaście lat temu- 19 kwietnia 2002. Wisła grała z Polonią Warszawa.
Zespół prowadzony przez Henryka Kasperczaka gonił w tabeli warszawską Legię. Wtedy właśnie budowała się drużyna, która za parę lat miała podbić Europę. Wtedy krakowski zespół był na pozycji wicelidera i raczej nikt nie myślał, że za nieco ponad osiem miesięcy niemal ci sami piłkarze zdobędą Gelsenkirchen.
Od momentu zwolnienia Franciszka Smudy w zespole poprawiła się atmosfera, z czasem przyszły też wyniki. Do meczu z Polonią Warszawa Wisła przystępowała jako drugi zespół w tabeli, podbudowany wcześniejszymi sukcesami w Szczecinie i Chorzowie. Zespół Polonii był wtedy uważany za całkiem przyzwoitą ekipę z czołówki tabeli -Czarne Koszule dwa razy pod rząd zajęły wtedy czwarte miejsce w lidze, rok wcześniej zdobyły Puchar Polski.
W Krakowie czuć było podniosłą atmosferę. Na stadionie nie pojawiło się co prawda tak wiele osób jak trzydzieści lat wcześniej podczas pierwszej inauguracji świateł (mecz z Legią-czerwiec ’72), ale i tak emocje sięgały zenitu. Wisła w tamtym spotkaniu stanęła na wysokości zadania .
Jupitery pomogły-taką opinię po meczu wygłosił Kamil Kosowski. Stwierdzenie może i nawet odważne, ale jeszcze bardziej odważna była w tamtym spotkaniu gra Wisły. Kapitalne spotkanie rozegrał Grzegorz Pater, który szalał na prawym skrzydle. Wychowanek Białej Gwiazdy był cały czas pod grą, szukał partnerów i z pewnością długo o tamtym meczu nie potrafił zapomnieć. Gole strzelali jednak inni. Już w siódmej minucie nieporozumienie w szeregach stołecznych defensorów wykorzystał celnym strzałem Kazimierz Moskal. Wyrównujący gol Wojciecha Szymanka po sześciu minutach tylko rozwścieczył piłkarzy Białej Gwiazdy. Do przerwy prowadzili już 3-1. Oba gole były autorstwa Żurawskiego. Pierwszy z nich padł po strzale Żurawskiego zza pola karnego w 21 minucie, a drugi pięć minut później był efektem wykorzystania jedenastki podyktowanej za faul na Frankowskim. Drugi z napastników Wisły również zapisał się na listę strzelców zdobywając gola w 79 minucie, również po strzale z jedenastu metrów.
Wisła wygrała tamto spotkanie i chociaż nie dogoniła wtedy Legii, to stworzyła zespół, który na lata zdominował ligę.