Ależ to był mecz!

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 16 lipca 2018

15 lipca 2018 roku po kapitalnym spotkaniu Francuzi pokonali Chorwatów i po dwudziestu latach znowu mogli cieszyć się z wygrania Mundialu. Jednak nie o wczorajszym meczu będziecie mogli przeczytać w poniższym artykule. Cofniemy się w czasie o siedemnaście lat i przeniesiemy do Starachowic. To tam w niedzielę 15 lipca 2001 roku Wisła zdobyła jedyny w swojej historii Superpuchar Polski.

Biała Gwiazda niespełna miesiąc przed opisywanym meczem zdobyła mistrzostwo Polski. Z kolei po Puchar Polski sięgnęła Polonia Warszawa. Obydwa zespoły po te trofea sięgnęły z trenerami, którzy nie poprowadzili już zespołu w starachowickim spotkaniu. Adama Nawałkę zastąpił Franciszek Smuda, z kolei do zespołu Czarnych Koszul trafił Werner Liczka, który zluzował Albina Mikulskiego.

Zespół, który zdobył mistrzostwo Polski pod wodzą późniejszego selekcjonera kadry narodowej nie wzmocnił się w wybitny sposób. Z drużyny odszedł Radosław Kałużny, który wtedy stanowił filar reprezentacji Jerzego Engela, a transfer rezerwowego bramkarza Jacka Przybylskiego został wymuszony ciężką kontuzją Macieja Szczęsnego. Golkiper, który zdobył pięć krajowych mistrzostw z czterema klubami (Legia, Widzew, Polonia Warszawa i Wisła) uszkodził kolano w sparingowym meczu z Levski Sofia. Na boisko nie wrócił już nigdy. Przybylski z kolei nie rozegrał w zespole Białej Gwiazdy ani jednego oficjalnego meczu.

Franciszek Smuda postawił w pojedynku o Superpuchar na następujący skład: Artur Sarnat- Marek Zając, Bogdan Zając, Kazimierz Moskal, Marcin Baszczyński- Grzegorz Pater, Mirosław Szymkowiak, Olgierd Moskalewicz, Kamil Kosowski- Maciej Żurawski, Tomasz Frankowski.
Większość z tych piłkarzy Smuda znał z czasów pierwszej pracy w Krakowie, która zaowocowała mistrzostwem Polski w 1999 roku. Ten specyficzny szkoleniowiec nie potrafił także zapomnieć z pewnością o tym, że to właśnie po porażce z Czarnymi Koszulami we wrześniu 1999 roku przy Reymonta stracił pracę. Spotkanie zapowiadało się więc bardzo ciekawie.

W początkowej fazie meczu zagrożenie pod bramką obydwie drużyny stwarzały po stałych fragmentach gry. Najpierw Mariusz Pawlak próbował zaskoczyć Artura Sarnata strzałem z wolnego, potem w ten sam sposób uderzał Mirosław Szymkowiak. Jednak to Wisła zdobyła w końcu pierwszego gola. Król strzelców sezonu 2000/2001 Tomasz Frankowski tym razem wystąpił w roli zawiązującego akcję. Podał na lewe skrzydło do Kamila Kosowskiego, a ten wyłożył „na patelnię” Grzegorzowi Paterowi. Wychowanek Białek Gwiazdy zdobył pierwszego gola w 18 minucie meczu. Potem szczęścia próbował Frankowski, ale piłkę po jego uderzeniu wybił z linii bramkowej obrońca drużyny z Konwiktorskiej Przemysław Boldt. W 36 minucie znów niebagatelną rolę odegrał „Franek”. Podał on prostopadle piłkę do Macieja Żurawskiego, który pokonał Andrzeja Krzyształowicza. Było 2-0 i wydawało się, że Wisła kontroluje mecz. Jednak już minutę później Mariusz Pawlak uderzył z 25 metrów i Czarne Koszule zdobyło gola kontaktowego.
Na początku drugiej połowy w słupek strzelił Frankowski, a że jak dobrze wiadomo niewykorzystane okazje lubią się zemścić, Polonia doprowadziła do remisu. Zmiennik Bartosz Tarachulski podał do Arkadiusza Bąka a ten wyrównał stan meczu w 57 minucie meczu. Polonia przejęła inicjatywę i na dwadzieścia minut przed końcem prowadziła. Tarachulski ubiegł Marcina Baszczyńskiego i pokonał Artura Sarnata. Dwie minuty później w idealnej okazji Bąk trafił w boczną siatkę. Jak zmienny bywa los przekonać mogli się wszyscy w 74 minucie. Świetny w tamtym meczu Kosowski po raz drugi asystuje Paterowi, a ten głową zdobywa wyrównującą bramkę. Tuż po tym golu Smuda wprowadził na boisko swojego jokera, jakim był Grzegorz Niciński. Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Wisła otrzymała rzut wolny. Frankowski w ekwilibrystyczny sposób podbił piłkę, którą uderzył „ze szpica” własnie Niciński. Ten gol przesądził o wyniku spotkania. Wisła wygrała 4-3 zdobywając jedyny w swojej historii Superpuchar Polski.