“Moim marzeniem jest siatkarska Wisła w ekstraklasie i hala pełna kibiców”
Zachęcamy do lektury wywiadu z Magdaleną Śliwą- wybitną siatkarką, Mistrzynią Europy, wychowanką Białej Gwiazdy.
Jest 28 września 2003, godziny wieczorne. Wygrywacie z Turczynkami 3-0. Co Pani wtedy czuła?
Powiem szczerze, że z takim uczuciem nie spotkałam się nigdy wcześniej, ani później. Same byłyśmy ogromnie zaskoczone, żartowałyśmy, że wystarczy wygrać jeden turniej i jest się Mistrzyniami Europy. Dopisało nam wtedy sporo szczęścia, ale tworzyłyśmy też super grupę, której to się po prostu należało. Wygrałyśmy turniej ogrywając w finale gospodarza i to dosyć łatwo. Po paru dniach dotarło do nas, co udało nam się osiągnąć.
Jak z perspektywy lat wspomina Pani tamtą drużynę? Udało Wam się nie tylko wygrać Mistrzostwa, ale i wywołać ogromne zainteresowanie siatkówką w Polsce.
Z wielkim sentymentem wspominam tamte czasy. Dziś mamy już inną siatkówkę, inne dziewczyny. Przypomnę, że my wtedy grałyśmy bez stypendiów, bez żadnych dodatkowych pieniędzy za grę w kadrze. Zgrupowania w sumie niejednokrotnie zabierały około pół roku. Żadna z nas się nie zwalniała, byłyśmy w komplecie na każdym obozie. Dzisiaj pokolenie jest bardziej delikatne. Miałyśmy inny system gry, mecze w sobotę i niedzielę, po spotkaniach ligowych jechałyśmy od razu na kadrę i żadna z nas nie narzekała na zmęczenie. Dziś zawodniczki chcą odpocząć, mają inną mentalność.
Czyli kluczem do Waszego sukcesu była atmosfera w drużynie i charakter?
Charakter. Robiłyśmy to co kochamy, to była nasza pasja.. Dla nas był to honor grać w reprezentacji.
Jak Pani wspomina trenera Andrzeja Niemczyka?
Jedyny w swoim rodzaju trener. Zmienił naszą mentalność, podejście do siatkówki. Nauczył nas innego spoglądania na tą dyscyplinę. Było dużo luzu, ale każda z nas wiedziała co ma robić. Na pewno jako trener siatkówki był super gościem.
Czerpie Pani w swojej pracy jakieś inspiracje z trenera Niemczyka?
Tak. Jest dużo ćwiczeń, które wydawać by się mogły śmieszne, a w siatkówce się przydają. Na przykład odbijanie piłki głową czy nogą. Teoretycznie nie ma takich sytuacji w siatkówce, czasami jednak się przytrafią i trzeba sobie umieć w nich poradzić.
Jak Pani mogłaby zdefiniować swoje podejście do siatkówki?
Przez te wszystkie lata miałam okazję pracować z wieloma trenerami i od każdego z nich coś się wyciągnęło. Bardzo dużo dała mi gra we Włoszech przez siedem lat na bardzo wysokim poziomie. Przenosi się to powoli na Polskę, ale chciałabym, aby przeniosło się to na nasz kraj już od gry w najmłodszych rocznikach.
Urodziła się Pani w Makowie Podhalańskim. Góralski charakter został?
Można tak powiedzieć (śmiech).
Proszę opowiedzieć o swoich początkach w Wiśle.
Pierwsze kroki do Wisły skierowałam z klasy sportowej w krakowskiej szkole. Moją pierwszą trenerką była Roma Karolczyk, a po szkole trafiłam na trenera Leszka Kędryny, który do dzisiaj jest w Wiśle. Mam do niego ogromny sentyment i zawsze, kiedy się spotykamy to miło wspominamy dawne lata. Jako siedemnastolatka zadebiutowałam w Wiśle w ekstraklasie będąc jego podopieczną. Nie miałam wtedy na tyle doświadczenia, aby być tą pierwszą, ale trener postawił na mnie i to potem zaprocentowało. To dzięki niemu moja kariera potoczyła się tak a nie inaczej.
W 1990 roku zdobyła Pani wicemistrzostwo Polski z Wisłą. Był to już de facto zmierzch bardzo dobrego okresu wiślackiej siatkówki. Co Pani zdaniem zaważyło na dalszych losach sekcji?
Mam ogromny sentyment do Wisły jako całego klubu. W tym momencie na najwyższym poziomie została tylko koszykówka kobiet i piłka nożna. Bardzo bym chciała, aby siatkarska Wisła wróciła na dobre tory, nie trzeba wcale tak dużo pieniędzy. Potrzebne jest wsparcie z zewnątrz. Bardzo dobrze „spina” to trener Kędryna, który opiekuje się grupami młodzieżowymi, bo takie zostały w sekcji. Bardzo fajną rzecz zrobił Kuba Błaszczykowski, który wrócił do Białej Gwiazdy i pomógł odbudować wizerunek klubu. Też miałam taki plan i marzenie. Wierzę ,że są w Krakowie ludzie,którym zależy na tym ,aby siatkówka wróciła do Krakowa na wysoki poziom i będą chcieli pomóc. Przykładem z siatkarskiego podwórka może być ŁKS Łódź, który był w stanie się odbudować i bardzo szybko zdobył mistrzostwo Polski !
Wróciła Pani do Wisły w 2006 roku jako grający trener…
Tak. Zabrakło nam bardzo niewiele, aby awansować do ekstraklasy.
Prowadzi Pani treningi dla młodych siatkarek na obiektach TS Wisła. Co chciałaby Pani przekazać tym zawodniczkom, dla których jest Pani niewątpliwie autorytetem?
Przede wszystkim, aby wiedziały, że sport to zdrowie, a także, żeby siatkówka była ich pasją. Kiedy je obserwuje widzę, że lubią to co robią. Oby tak zostało.
Ostatnie słowo należy do Pani.
Moim marzeniem jest siatkarska Wisła w ekstraklasie i hala pełna kibiców.
“Trenerskie post scriptum”
Kilka słów komentarza trenera Lesława Kędryny:
Moja wizja działalności sekcji to drużyna seniorek oparta w dużej mierze na własnych wychowankach, związanych emocjonalnie z klubem i miastem. Ten model sprawdził się w historii sekcji wielokrotnie gdy pojawiały się kłopoty finansowe. Podobnie jest z trenerami, osoby wywodzące się z klubu, związane ze środowiskiem mocnymi stabilnymi więzami są gwarantem ciągłości pracy szkoleniowej i jej odpowiedniego poziomu. Obecnie w sekcji pracują dwie nasze wychowanki, do niedawna I-ligowe zawodniczki Magda Żochowska ( tata wieloletni koszykarz ligowej drużyny Wisły) oraz Paulina Stojek. Mam wielką nadzieję, że kolejną wychowanką klubu która zwiąże swoją karierę trenerską z Wisłą będzie Magda Śliwa. Na temat Jej osiągnięć sportowych powiedziano już wszystko, wiadomo że jest najbardziej utytułowaną polską siatkarką, osobą która na sportowej mapie światowego sportu jest ikoną polskiej siatkówki. Dla mnie jest przede wszystkim zawodniczką, której miałem szczęście pomagać stawiać pierwsze kroki na siatkarskich salonach, gdy jako niespełna siedemnastolatka wzięła na siebie ciężar prowadzenia gry w I-ligowym zespole Wisły. Jej obecna deklaracja chęci pomocy sekcji w trudnej sytuacji drużyny i całego klubu jest niezwykle optymistyczna. Świadczy o tym, że dopóki są takie osoby jak Kuba Błaszczykowski i Magda Śliwa można być spokojnym że Wisełka przetrwa najtrudniejsze momenty, że idzie dla klubu lepszy czas. Sekcja siatkówki Wisły stanęła na nogi. Mamy około 100 trenujących zawodniczek w tym grupę która przy niewielkim wzmocnieniu możę grać na ligowym poziomie, mamy kadrę oddaną pracy i posiadającą umiejętności gwarantujące wysoki poziom szkolenia, mamy ambicje. Teraz czekamy na osoby (firmy) które chcą razem z nami zrobić kolejny krok w odbudowie wiślackiej siatkówki !