Przypadki chodzą po ludziach

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 7 lutego 2019

Wczoraj zaprezentowany został Vukan Savicević. Serbski piłkarz będzie w Krakowie występował z numerem 28.

Kiedy prasa rozpisywała się na temat przybycia pod Wawel futbolisty z Bałkanów jako osobę, która zdecydowanie zachęcała Vukana do gry przy Reymonta 22 wymieniano Nikolę Mijajlovica. Serbski defensor występował pod Wawelem w latach 2004-2007 i na pewno dał się zapamiętać jako piłkarz nietuzinkowy.

Trafił do Wisły półtorej dekady temu. Zimą 2004 roku Wisła postanowiła zdecydowanie wzmocnić się przed rundą wiosenną. Jednym z transferów dokonanych wtedy przez Henryka Kasperczaka był właśnie Mijajlovic. Do zespołu Białej Gwiazdy trafił z drużyny FK Zeleznik Belgrad. Pierwszy oficjalny mecz Serb w koszulce Wisły rozegrał 13 marca 2004 roku przeciwko Górnikowi Polkowice. Na własnym boisku Biała Gwiazda pokonała zespół z Dolnego Śląska 2-1, a obydwa gole zdobył Maciej Żurawski.

Dwie kolejki później Biała Gwiazda udała się do Zabrza. Tam 27 marca 2004 roku Nikola po raz pierwszy pokazał, że w jego wypadku „wszystko się może zdarzyć”… W 24 minucie spotkania po imponującym rajdzie wpadł w pole karne gospodarzy, w świetnym stylu oszukał dryblingiem obrońców i pokonał bezradnego Piotra Lecha. Pięć minut później sfaulował zaś Michała Probierza, który wyraźnie dokuczał mu od początku meczu i otrzymał drugą żółtą kartkę, wylatując tym samym z boiska. Wisła wygrała całe spotkanie 4-0, więc nikt szczególnych pretensji do Serba nie miał. Zresztą jego „nieobliczalność” z czasem pokochali przede wszystkim kibice.

Nikoli trudno było nie lubić. Dawał z siebie absolutnie wszystko na boisku, dodatkowo jego jakość piłkarska zdecydowanie pomagała kolegom z zespołu. Nikola po prostu był dobrym piłkarzem, którego dodatkowo cechowało nazwijmy to nieszablonowe zachowanie. Jednocześnie cały czas podkreślał on, jak wielką szansę dała mu Wisła i jak bardzo na tym klubie mu zależy. Był prawdziwym wojownikiem, który prawdziwą wojnę- o czym warto pamiętać- przeżył na własnej skórze, podczas bombardowania Belgradu w czasie wojny domowej w ówczesnej Jugosławii.

Z Wisłą zdobył mistrzostwo Polski w 2004 roku, z młodzieżówką Serbii mistrzostwo Europy U-21. W eliminacjach Ligi Mistrzów podczas spotkań z Realem Madryt nie przestraszył się Luisa Figo, czy Michela Salgado i potrafił momentami skutecznie wyłączyć prawą flankę Królewskich. Niektórzy dziennikarze ubolewali wręcz nad tym, że Nikola nie posiada polskiego paszportu, bo idealnie wpasowałby się do polskiej kadry narodowej, którą zresztą wtedy w większości tworzyli byli lub aktualni wówczas piłkarze Wisły. Spore zasługi w kontekście jego dobrej dyspozycji można przypisać Henrykowi Kasperczakowi, który na Serba konsekwentnie stawiał i wspierał w każdej sytuacji.

Nikolę Wisła i Kraków dosłownie wciągnęły. Lubił kolokwialnie pisząc wyskoczyć na miasto, a także zafascynowany był Wisłą jako szeroko pojętym klubem, a nie tylko zieloną murawą. Regularnie chodził na mecze koszykówki, często dopingując swojego serbskiego kolegę Mujo Tulkovica, który wtedy stanowił o sile zespołu Wawelskich Smoków występujących w koszykarskiej ekstraklasie nazywanej wówczas Era Basket Ligą.

Późną wiosną 2005 roku cieszył się z drugiego mistrzostwa Polski. Zastępujący w przerwie zimowej sezonu 2004/2005 Henryka Kasperczaka Werner Liczka chciał przestawić Mijajlovica na lewą pomoc, a na prawą flankę skierować Marka Zieńczuka. Pomysł upadł, kiedy to Krakowa trafił Jakub Błaszczykowski. „Zieniu” wrócił na lewą pomoc, a Nikola na lewę obronę, gdzie o miejsce w składzie rywalizował z Maciejem Stolarczykiem. Czeski szkoleniowiec jednak częściej stawiał na boisku na aktualnego trenera Białej Gwiazdy. „Niko” jednakże zachowywał się tak, jakby kompletnie się tym nie przejmował, a oddanie kibicom pokazał chociażby podczas rozgrywanych przy Kałuży krakowskich derbów. 6 maja 2005 roku Wisła ograła Pasy 1-0 po golu Tomasza Frankowskiego. Mijajlovic pojawił się na placu gry w 82 minucie zmieniając Jakuba Błaszczykowskiego. Po zakończonym spotkaniu Serb wdrapał się na kraty sektora gości, aby osobiście wręczyć jednemu z kibiców swoją koszulkę.

W lipcu 2005 roku serbski defensor udał się na testy do FC Metz. Miał w Krakowie pojawić się 19 lipca 2005 roku, na tydzień przed pierwszym meczem Krakowian w nowym sezonie. Jednakże z sobie tylko znanych powodów Nikola do Krakowa o czasie nie wrócił. Ówczesny szkoleniowiec Białej Gwiazdy Jerzy Engel zadecydował wraz kierownictwem klubu o przeniesieniu Serba do rezerw. Na boisko wrócił dopiero w październiku, kiedy na ławce trenerskiej tymczasowo zasiadał Tomasz Kulawik. Co ciekawe zmienił także numer, ponieważ pod jego nieobecność „5” przejął Jean Paulista. „Niko” zagrał więc z „10” na plecach, co jak na obrońcę we współczesnym futbolu jest numerem dosyć nietypowym. Ale jak już wspomniano, Mijajlovic do typowych na pewno się nie zaliczał…

Swoją piłkarską wartość Serb musiał w Wiśle udowadniać od nowa. Kiedy trenerem Białej Gwiazdy został Dan Petrescu, początkowo Nikola był rezerwowym, później jednak znowu został ważnym ogniwem drużyny. Szczególnie przydał się rumuńskiemu trenerowi, kiedy ten postanowił na początku sezonu 2006/2007 zmienić ustawienie zespołu na 1 -3-4-3, albo na 1-3-5-2. Mijalovic wraz z Błaszczykowskim tworzyli wtedy duet dosyć szeroko grających, biegających nieustannie wzdłuż linii bocznych pomocników, dzisiaj określanych mianem wahadłowych.

Najważniejszego gola (zdobył ich zresztą zaledwie dwa) w koszulce z Białą Gwiazdą Serb zdobył za kadencji swojego krajana Dragomira Okuki. Ten zastąpił Petrescu pomiędzy meczami o awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Wisła przegrała z Iraklisem Saloniki pierwszy mecz przy Reymonta 0-1, co de facto zaważyło na losie Rumuna. W rewanżu w Grecji do 94 minut był bezbramkowy remis, ale wtedy na bezpośrednie uderzenie z wolnego zdecydował się Nikola. Piłka odbita od muru wpadła do siatki, a Wisła doprowadziła do dogrywki. Szalę zwycięstwa na korzyść Białej Gwiazdy przechylił Mauro Cantoro.

Ostatni mecz „Niko” rozegrał 18 kwietnia 2007 roku, kiedy Wisła ograła Górnika Łęczna 2-1. Latem tego roku Mijajlovic pożegnał się z Wisłą.