Sto lat legendy, tradycji i chwały!

Źródło: TS Wisła
Data publikacji: 28 października 2018

Derby to najważniejszy mecz dla każdego, kto Wisłę nosi w sercu. Najbardziej zagorzali kibice są w stanie wybaczyć wiele swoim biegającym po boisku pupilom, ale porażki w derbach nie potrafią wybaczyć nigdy. Dzisiaj na łamach naszego serwisu przypominamy o derbach dla każdego Wiślaka wyjątkowych. Zapraszamy na wspomnienie derbów stulecia.

„Ale nerwy, dzisiaj derby”- taką oto rymowanką wiele krakowskich gazet zapowiadało 172 Świętą Wojnę, która miała odbyć się w sobotę 28 października 2006 roku na stadionie Wisły. Nerwów spodziewano się raczej po stronie Białej Gwiazdy, która najpierw przegrała na własnym stadionie z Blackburn Rovers w fazie grupowej wtedy jeszcze Pucharu UEFA i zremisowała bezbramkowo po wyjątkowo bezbarwnym meczu w Lubinie. Po drugiej stronie Błoń panowały z kolei zgoła odmienne nastroje. Władze klubu z Kałuży zdecydowały się zwolnić Stefana Białasa, który w dziewiątej kolejce wraz ze swoim zespołem doznał klęski w Zabrzu aż 1-5. Na jego miejsce zatrudniono Stefana Majewskiego. Były szkoleniowiec między innymi Amiki Wronki przestawił zespół na system 1-3-5-2 i wygrał swoje dwa pierwsze mecze: w Płocku z Wisłą i na własnym stadionie z kielecką Koroną. Preferujący niemiecką szkołę piłkarską szkoleniowiec ostrzył sobie zęby na Wisłę wraz ze swoimi podopiecznymi…

„Byleby ich jak najszybciej napocząć” – w taki sposób zdefiniował pomysł na grę Białej Gwiazdy schodzący z ostatniego przedmeczowego treningu Maciej Stolarczyk. Dzisiejszy trener Wisły podzielił się wtedy swoimi przemyśleniami z redaktorem naczelnym magazynu „Forza Wisła”, a jego wypowiedź kibice z Reymonta mogli przeczytać w relacji z derbów na łamach tegoż właśnie periodyku. Jak czas pokazał „Wiedźmin” niewiele pomylił się w swoich założeniach. Ale po kolei…

Początek Wielkich Debrów wyznaczono na godzinę 18:15. Jednak o godzinie 11:00 na ulicy Ptaszyckiego rezerwy Białej Gwiazdy rozegrały tak zwane Małe Derby. Wisła pokonała Hutnika 1-0, a jedyną bramkę tamtego dnia zdobył… Paweł Kaczorowski. Tak, tak- dokładnie ten sam, o którym kibice z Łazienkowskiej śpiewali, że nigdy nie będzie Legionistą. W oficjalnym meczu z Białą Gwiazdą na piersi wystąpił on zaledwie raz. Stało się 3 grudnia 2006 roku w meczu Pucharu Ligi z Odrą Wodzisław. Gol w meczu rezerw z Hutnikiem jest więc chyba jego największym osiągnięciem, o czym nie omieszkano tutaj napisać.

Już na kilka godzin przed meczem było czuć typową derbową atmosferę. Tłumy ludzi pod kasami, a także w okolicznych barach i pubach dobitnie pokazywały, że na ten pojedynek rzeczywiście czekał cały Kraków. Do derbowego spotkania również bardzo dobrze przygotowali się kibice Wisły. Ultra Wisła postanowiła zaprezentować obrotową kartoniadę (jedna strona w kolorach sepii) okraszoną transparentem „100 lat legendy, tradycji i chwały”. Hymn Białej Gwiazdy został tamtego dnia odśpiewany acapella.

Ultrasi nie zdążyli rozwiesić jeszcze wszystkich flag na płocie starego sektora C, kiedy Wisła zdobyła pierwszą bramkę. Z rzutu wolnego z lewej strony ostro zacentrował Kuba Błaszczykowski, piłkę wybito przed pole karne, gdzie Mauro Cantoro podał ją do Clebera. Brazylijski stoper uderzył po ostrym kącie z około dwudziestu metrów markując dośrodkowanie i kompletnie zaskoczył Cabaja. To była pięćdziesiąta piąta sekunda tego pojedynku. Później dwóch wspaniałych szans nie wykorzystali goście. Najpierw w szóstej minucie Marcin Bojarski zagrał za plecy obrońców, ale Tomasz Moskała fatalnie przestrzelił, a sto osiemdziesiąt sekund później długie crossowe podanie Pawła Szwajdycha wylądowało pod nogami Bojarskiego, ale po raz kolejny futbolówka pofrunęła nad poprzeczką. Minęło kilkanaście sekund i znowu zamieszanie w polu karnym Wisły. Główkę Moskały odbija Emilan Dolha, a i dobitka Bojarskiego ląduje w rękach rumuńskiego golkipera. Wisła po tym chwilowym naporze uspokoiła grę. Mecz przerodził się w bardziej piłkarskie szachy, ale to Biała Gwiazda znów popisała się udanym zagraniem. W dwudziestej ósmej minucie Nikola Mijajlovic wypuścił po boku boiska Marka Zieńczuka, a lewoskrzydłowy Wisły zacentrował niemal sprzed linii końcowej wprost na głowę Pawła Brożka, który szczupakiem pokonał Cabaja. Było 2-0 i chyba powoli wszyscy zawodnicy zespołu gości zaczęli wątpić w to, że uda się z Reymonta wywieźć chociażby punkt. W czterdziestej minucie Zieńczuk wykonywał rzut wolny z prawej strony. Mocne uderzenie odbiło się od poprzeczki, a spieszącego z dobitką Dariusza Dudkę wpół złapał Łukasz Skrzyński. Sędzia Jarosław Żyro nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny. Do ustawionej na „wapnie” piłki podszedł Cleber i pewnie wykorzystał jedenastkę.

W drugiej połowie podopieczni Dragomira Okuki (Serb, który zdobył z Legią mistrzostwo Polski w 2002 roku był od września do grudnia 2006 szkoleniowcem Wiślaków) kontrolowali przebieg meczu. Goście pierwszą dogodną sytuację stworzyli sobie w sześćdziesiątej siódmej minucie. Tomasz Moskała zdobył nawet bramkę, ale trafienie nie zostało uznane, gdyż były piłkarz między innymi GKS-u Katowice i Dyskoboli Grodzisk Wielkopolski był na spalonym. Dwanaście minut później prawą stroną przedarł się Dariusz Pawlusiński, ale Cleber po raz kolejny udowodnił swoją klasę w tym meczu. Ze stoickim spokojem wygarnął piłkę spod nóg piłkarza gości już w polu karnym. Chwilę potem Dolhę próbował zaskoczyć Bojarski, ale znów bezskutecznie. Od osiemdziesiątej trzeciej minuty Wisła grała w dziesiątkę. Czerwoną kartkę, jako konsekwencję dwóch żółtych otrzymał Nikola Mijajlovic. Serbski lewy obrońca, jak zwykle miał w zwyczaju pożegnał się z ogromną klasą z arbitrem, nie zapomniał jednak w osobliwy sposób „pozdrowić” kibiców gości, kiedy schodził do szatni. Sam piłkarz przyznał po latach że derbowa atmosfera „udzielała” mu się od pierwszego dnia swojego pobytu w Mieście Królów Polski. Rozpaczliwe próby ataków podopiecznych Stefana Majewskiego nie poskutkowały nawet golem honorowym. Wisła wygrała ten mecz 3-0, a po spotkaniu piłkarze Białej Gwiazdy odebrali pamiątkowy puchar. Marek Zieńczuk i Jakub Błaszczykowski widoczni są na zdjęciach w koszulce „Wierności”, którą ubrali pod piłkarski trykot tamtego wyjątkowego dnia…